czwartek, 28 sierpnia 2014

Pomadka + błyszczyk: Celia 2w1 Nude

O pomadko-błyszczykach firmy Celia dowiedziałam się z bloga Szuszu Styles. Zainteresowały mnie na tyle, że zaczęłam szukać ich w internecie. Trafiłam na oficjalną stronę firmy, gdzie można sprawdzić dostępność produktów w danym mieście i okazało się, że mam do nich dostęp stacjonarnie. Pomińmy fakt, że przez 3 tygodnie z rzędu słyszałam, że "będą za tydzień" i przejdźmy do samych pomadek :D



Wybrałam dla siebie trzy odcienie: 604, 605 i 606. 
Kolor 604 jest najciemniejszy, w odcieniu brązowym, 605 to neutralny róż, a 606 to brzoskwinia. 

Opis producenta:

Półtransparentny, lekki, a zarazem trwały makijaż ust.
Łączy  najlepsze zalety pomadki i błyszczyka.Jest trwała oraz nadaje ustom  piękny niezobowiązujący kolor i połysk.Posiada lekką formułę wzbogaconą  o składniki nawilżające i witaminy C i E. Ma apetyczny winogronowy  zapach.



*Zdjęcie pochodzi z Internetu, moje nie prezentują się już tak ładnie jednak o tym za chwilę.

Moja opinia:

Połączenie pomadki z błyszczykiem to moim zdaniem świetny pomysł. Nie są tak matowe jak pomadka, ani aż tak błyszczące jak błyszczyk (jeśli ma to sens :D).
Opakowanie jest eleganckie i estetyczne, w kolorze bardzo bladoróżowego złota. Osobiście niezwykle mi się podoba :).
Jeśli ktoś szuka super trwałego produktu to się rozczaruje, w tym aspekcie są raczej przeciętne. Jednak tragedii też nie ma :).
Za to nawilżenie, jak obiecuje producent, jest naprawdę dobre. Usta są miękkie, nie przesuszone, pomadki nie powodują odstających skórek, jestem bardzo mile zaskoczona.
Dają piękne, delikatne krycie i blask. Bardzo dobrze sprawdzają się w makijażu codziennym, kiedy nie chcemy mocno podkreślać ust, lub wieczorowym przy mocnym makijażu oka. Będzie też idealny dla tych z Was, które po prostu nie lubią intensywnie umalowanych ust :)
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o zapachu :D To najlepiej pachnący kolorowy kosmetyk do ust jaki miałam! Pomadki rzeczywiście pachną winogronami, przypominają mi żel pod prysznic o tym zapachu, który kiedyś uwielbiałam. Kupili mnie :)
Cena jest bardzo niska, tak dobry jakościowo produkt, a kosztuje tylko 10 zł. Kolejny plus :)

Tak prezentują się na skórze, oczywiście kolor na ustach będzie zależał od ich naturalnego odcienia:

                                 604                                           605                                    606

Zdjęcie nie oddaje kolorów idealnie, w rzeczywistości są bardziej intensywne a kolor nr 606 to naprawdę brzoskwinia :D Polecam pooglądać swatche w internecie, kolory są prezentowane na jaśniejszych i ciemniejszych ustach, łatwiej będzie dopasować coś dla siebie.

Niestety podczas układania produktów w szufladzie toaletki, położyłam pomadki poziomo. Oczywiście nie był to najmądrzejszy pomysł, przy wyższych temperaturach lekko się nadtopiły i wygięły w dół, co spowodowało, że przy wysuwaniu jedna krawędź została "przycięta". Tak więc... nie polecam przechowywania pomadek w pozycji poziomej! (wiem, bardzo odkrywcze) :D 

Pomadko-błyszczyki firmy Celia są na pewno godne polecenia, za tak niewielką kwotę otrzymujemy dobry, wielozadaniowy produkt. Chętnie dokupiłabym kolor 602 i kiedyś pewnie to zrobię :D 
Jeśli firma jest dostępna w Waszym mieście, koniecznie wypróbujcie! :)

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Moja toaletka

Jak pewnie każda dziewczyna interesująca się makijażem, zawsze chciałam mieć swoją własną toaletkę. Oglądałam dużo zdjęć i myślałam, że to zbyt droga inwestycja. Niedawno zaczęłam rozglądać się za czymś "po kosztach" i wpadłam na (moim zdaniem) bardzo korzystne rozwiązanie :)


Przeglądając stronę firmy IKEA, natknęłam się na małe biurko z szufladą. Niezbyt duże, ale wiedziałam, że na moje obecne potrzeby wystarczy :)
Jest to biurko z serii MICKE <-Klik.
Z kartą IKEA Family kosztuje tylko 110,49 a bez niej 129,99.
Biurko ma wymiary 73 x 50 cm i posiada pojemną szufladę, idealną na kolekcję kosmetyków. Wadą szuflady jest jej wysokość, wyższe produkty, takie jak np. podkłady,  niestety się w niej nie zmieszczą. Jako, że podkładów używam bardzo rzadko, trzymam je w koszyczku i nie sprawia mi to problemu :)
Lusterko również pochodzi ze sklepu IKEA i nazywa się MYKEN i jest idealnym prezentem od mojego M. :*
Pojemniki na pędzle też zostały kupione w IKEA (niespodzianka! :D) i są to świeczniki SKURARWidzę nawet, że obniżyli ich cenę (4,99) więc tym bardziej warto zwrócić na nie uwagę. Ścianki od wewnątrz zabezpieczyłam przezroczystą folią i wsypałam do środka drobniutkie perełki kupione w sklepie dekoracyjnym. Dzięki temu pędzle stabilnie stoją i nie ocierają się o siebie :).


Na kubeczki i środek szuflady przykleiłam kwiatki z żywicy kupione w sklepie papierniczym i są z firmy dp Craft. Serdecznie polecam ich stronę, można tam sprawdzić gdzie znaleźć ich produkty, które są przeurocze :). 
Pod lusterkiem umieściłam kawałek ozdobnej, sztywnej folii do zaproszeń, co zapobiega rysowaniu się blatu.
Kartonowy pojemnik, w którym stoją sztuczne kwiatki to opakowanie z filiżanek, które moja mama dostała kiedyś na urodziny. Obok stawiam czasami perfumy, których używam danego dnia, ale przez większość czasu stoją one na tacy z Biedronki, kupionej na wyprzedaży za 5 zł :).



W szufladzie wyłożonej ręcznikiem papierowym ułożyłam swoją kolekcję kosmetyków. Zrezygnowałam z koszyczków na całej powierzchni, zabierały za dużo miejsca i jakoś wygodniej mi tak jak jest :).


Brakuje mi jeszcze tylko odpowiedniego krzesła lub taboretu, jeśli któraś z Was wie, gdzie można zdobyć coś ładnego bardzo proszę o informacje!

Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego i mam nadzieję, że toaletka będzie mi służyć jak najdłużej :) W treści podałam Wam linki do poszczególnych produktów, całość wyniosła naprawdę niedużo i wydaje mi się, że jest wystarczająco funkcjonalna na domowe potrzeby. 

Jeśli choć odrobinę pomogłam Wam w kwestii urządzenia swojej własnej, niedrogiej toaletki, jest mi niezmiernie miło i zachęcam do podzielenia się Waszymi pomysłami :)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Wyniki rozdania Balea! :)

Serdecznie zapraszam na wyniki rozdania! :) Każdej z Was serdecznie dziękuję za zgłoszenie!
Wybór zwycięzcy odbywał się drogą losowania.

Zestaw nr 1.
Szampon + Odżywka z serii Mango i Aloes.


ekstrawagancja ekstrawaganckiej




Zestaw nr 2.

Szampon + Odżywka z serii Figa i Perła.

Monika Magdalena



Gratuluję dziewczyny! Niedługo skontaktuję się z Wami przez e-mail w sprawie adresu do wysyłki :)


Życzę wszystkim miłej niedzieli!

sobota, 23 sierpnia 2014

Zestaw 12 profesjonalnych pędzli Sedona Lace

Już nawet nie pamiętam gdzie po raz pierwszy zobaczyłam pędzle firmy Sedona Lace. Wiem tyle- od tamtej pory marzyłam o tym zestawie. Dodatkowo kiedy obejrzałam filmik z ich recenzją na kanale GlowOfGrace, chciałam je jeszcze bardziej. Jednak wysoka cena i dodatkowe koszty przesyłki sprawiały, że nawet nie wierzyłam, że kiedyś je zamówię. Od czasu do czasu odwiedzałam ich oficjalną stronę, żeby chociaż sobie popatrzeć. Aż tu nagle, całkiem niedawno, wchodzę i widzę zniżkę -20% na wszystko, a do tego darmową dostawę na całym świecie. Przyznam, w pierwszej chwili mi odbiło :D Takiej okazji nie mogłam przepuścić. Nie zraziła mnie nawet informacja, że przesyłka może iść nawet do 2 miesięcy. Największą wadą jest pewnie to, że w sklepie internetowym Sedona Lace trzeba płacić kartą kredytową. Również i to udało mi się załatwić i oto są już moje!


Największym zaskoczeniem dla mnie było to, że zamówienie dotarło do mnie w pierwszym możliwym przewidzianym terminie- już po 2 tygodniach! Przesyłka była porządnie zabezpieczona a gratis otrzymałam pięknie zapakowaną, pełnowymiarową bazę pod cienie. Planowałam kupić w najbliższym czasie jakaś nową bazę więc prezent idealny :).


W woreczku z bazą znajduje się także ulotka opisująca wszystkie pędzle w zestawie.


Przejdźmy do najciekawszej części!
W czarnym eleganckim pudełku znajduje się zestaw 12 pędzli w pokrowcu. Jest on bardzo porządnie wykonany, ślicznie wygląda a dodatkowo jest bardzo pojemny. 


Każdy pędzel był zapakowany w folie, a większe pędzle do twarzy dodatkowo w ochronne osłonki. Pokrowiec ma w środku "klapkę", która dodatkowo chroni włosie pędzli podczas transportu.


Pędzle ani trochę mnie nie zawiodły. Z wyglądu moim zdaniem są przepiękne, bardzo dziewczęce i z pewnością wyróżniają się wśród wszechobecnych czarnych trzonków. Logo firmy i numer pędzla tłoczone na rączce mienią się delikatnie kolorami tęczy. Pędzle są zrobione w większości z naturalnego włosia, które jest bardzo miękkie i przyjemne w dotyku. Początkowo z niektórych wypadło kilka włosków, na szczęście już wszystko jest w porządku. Są to najlepsze pędzle jakie miałam (chociaż nie jedyne, które lubię). Sprawdzi się idealnie jako zestaw startowy, zawiera wszystkie podstawowe (i nie tylko) pędzle potrzebne do wykonania makijażu. Odkąd je otrzymałam używam tylko ich (no i oczywiście nowego hakuro h14 :) i sprawdzają się fantastycznie. 

1. Pędzel do pudru 376.


Włosie pędzla jest odrobinę bardziej sztywne, niż moje pozostałe pędzle do pudru, ale po fioletowym Essence z edycji Bloom me up! chyba już żaden pędzel nie będzie wydawał mi się tak miękki :) Dzięki temu otrzymuję o bardziej intensywny i trwalszy efekt przy nakładaniu. Świetnie spisuje się w swojej roli.

2. Pędzel Duo Fiber 813.


Pedzel zwany skunksem. Bardzo lubię używać go do podkładu lub kremu BB. Idealnie można nim wszystko rozetrzeć. Nadaje się też do różu, tworzy piękną mgiełkę koloru.

3. Pędzel do podkładu 727.


Do podkładu go nie używam, ale np. do wklepywania i wyrównania kremu BB już tak i bardzo dobrze się spisuje :) Dla osób, które lubią takie języczkowe pędzle do podkładu na pewno się sprawdzi, bo włosie jest niezwykle miękkie i przyjemne. Jeśli jednak jesteście przeciwniczkami stosowania języczkowych pędzli do podkładu, zawsze możecie nakładać nim maseczki :).

4. Skośny pędzel do konturowania 850.


Fenomenalny pędzel, nakładam nim róż i rozświetlacz i jestem zachwycona efektem :) Na pewno nada się też do precyzyjnego konturowania, jest sporo mniejszy niż hakuro h21. Włosie jest mięciutkie i precyzyjnie przycięte- cudo!

5. Duży pędzelek do cieni 941.
6. Pędzelek do cieni 305.
7. Średni skośny pędzelek do cieni 407.


Ze wszystkich pędzli do cieni jestem bardzo zadowolona. Ten największy świetnie nadaje się do nakładania cienia bazowego a 305 to taki podstawowy pędzelek do cieni. Co do 207, większość osób nie przepada za skośnymi pędzlami do cieni, ale ten zdecydowanie polecam. Bardzo go lubię, jest precyzyjny i można nawet jego czubeczkiem rozświetlić kącik oka. 

8. Stożkowy pędzel do rozcierania 863.
9. Pędzelek do korektora 954.
10. Pędzelek "kuleczka" 904.


Jak wyżej, wszystkie spisują się świetnie. Pędzel do blendowania jest dla mnie wybawieniem, hakuro h79 z początku był fajny ale teraz przy rozcieraniu bardzo drapie i używam go raczej do nakładania cieni. Ten jest duży, mięciutki i przyjemny, świetnie rozciera jak i nakłada cienie. 
Pędzel do korektora również spisuje się bardzo dobrze, spełnia swoją rolę i naprawdę nie można mu nic zarzucić. 
Pędzelek kuleczka to kolejne cudo, jest perfekcyjnie przycięty, bardzo precyzyjny, świetnie radzi sobie z rozświetleniem wewnętrznego kącika, zaznaczeniem wewnętrznego, kolejne cudo :).

11. Mały skośny pędzelek 561.
12. Pędzelek do eyelinera 772.


Dwa ostatnie pędzelki, mimo rozmiarów, zdecydowanie nie są najmniej warte uwagi, bynajmniej :) Skośny jest świetny do brwi ale można nim również wykonać piękną kreskę, a maluszek do eyelinera jest niesamowicie precyzyjny (ile razy jeszcze będę musiała powtórzyć to słowo? :D) i daje możliwość narysowania nawet najcieńszej kreseczki przy linii rzęs.

Podsumowując, jestem zachwycona, że nareszcie udało mi się zdobyć ten zestaw. Mam nadzieję, że będzie służył mi bardzo długo i nie zmienię o nim zdania :).
Firma ostatnio bardzo często ma promocje i darmową dostawę, więc jeśli tylko szukacie bardzo dobrego jakościowo zestawu pędzli w przystępnej cenie, polecam Wam z całego serca Sedona Lace! :).



czwartek, 21 sierpnia 2014

Nowości z Minti Shop

Dziś krótki post o nowym zamówieniu ze sklepu internetowego Minti Shop.
Od dawna szukałam dobrego, matowego, chłodnego bronzera. Nad Bahama Mama zastanawiałam się nie raz, ale jak tylko Minti Shop udostępniło zniżkę -10% na firmę theBalm, stwierdziłam, że to nie może być przypadek :D Przy okazji do koszyka 'dodały mi się' dwa inne produkty :).


1. theBalm, Bahama Mama


Naczytałam się tylu pochlebnych opinii na temat tego bronzera, że musiałam się skusić. Muszę stwierdzić, że opinie są w pełni zasłużone. Opakowanie mogłoby być zrobione z trwalszego materiału, boję się trochę, że po jakimś czasie zacznie wyglądać mało reprezentacyjnie. Ale jak na razie jest w porządku, plus za lusterko. Bahama Mama wygląda bardzo naturalnie, odcień jest idealny, przepiękny chłodny brąz. W dodatku bardzo łatwo się rozprowadza i jestem oczarowana efektem jaki daje na twarzy. Dołączam do grona wielbicielek :).


2. Hakuro, h14 pędzel do konturowania.

Kilka razy edytowałam zamówienie, bo nie mogłam się zdecydować, który wybrać: h15 czy h14? Czytałam, że h14 jest bardzo duży, jednak przyglądałam się wymiarom podanym na stronach i h15 wydawał się dużo mniejszy. W końcu zdecydowałam się na większą wersję i całe szczęście. Pędzel jest o wiele mniejszy niż sobie wyobrażałam, a konturowanie nim jest tak proste i przyjemne, że nic tylko się zachwycać :) Włosie jest mięciutkie i precyzyjnie przycięte- najlepszy pędzel do bronzera jaki miałam :).


3. Barry M, paleta cieni Summer Love.



W mojej kolekcji przeważają kolory 'nude', jedyna kolorowa paleta jaką mam to Snapshots, Sleeka. Uwielbiam kolory tej palety, ale są bardzo intensywne i wyraziste. Jednak jak większość z Was pewnie zauważyła, kocham pastele :). Paleta Barry M idealnie trafiła w mój gust, piękne opakowanie a w środku pastelowe cienie. Do tego rozświetlacz w kremie- nie mogłam jej nie przygarnąć :D.


Minti Shop to mój ulubiony internetowy sklep kosmetyczny. Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam, zawsze dostaje zamówienie na dzień po wysyłce :). Zawsze pakują produkty w urocze kolorowe bibułki z naklejką-logo sklepu. Z czystym sumieniem Wam go polecam, link znajdziecie w zakładkach po lewej stronie bloga. 

Znacie już Minti Shop? :)

Na koniec mały bonus, zestaw pędzli Sedona Lace jest już u mnie <3


wtorek, 19 sierpnia 2014

Czekoladowe pierwsze wrażenie :)

W moich nowościach znalazło się kilka wartych uwagi, "czekoladowych" produktów. Mimo, że używam ich od niedawna, zdążyły zająć wysokie miejsca wśród moich ulubieńców :). 


1. Makeup Revolution, paleta cieni I Heart Chocolate.


Odkąd pierwszy raz zobaczyłam paletę Too Faced Chocolate Bar baaardzo chciałam ją mieć. Jednak cena poważnie przekraczała kwotę jaką rozsądek pozwoliłby mi zapłacić za paletę cieni :D. Podziwiałam ją w internecie i marzyłam sobie o niej, do dnia, w którym obejrzałam filmik na kanale Maxineczki. Najpierw załamałam się, że paleta jest jeszcze niedostępna w Polsce, a później zaczęłam kombinować. Koniec końców, zamówiłam obie wersje z oficjalnej strony producenta. I ani trochę nie żałuję! Przesyłkę dostarczył mi kurier po dokładnie 7 dniach. Odkąd je mam, używam codziennie i jestem naprawdę bardzo zadowolona. Są to chyba najlepsze jakościowo cienie z mojej kolekcji, moja mama stwierdziła, że są "tłustawe" i jest to trafione określenie, cienie w żadnym razie nie są suche i nie osypują się. Paleta zawiera 16 cieni. Ich pigmentacja jest fantastyczna, kolory przepiękne i bardzo uniwersalne. Są długotrwałe, jak dotąd nie zdarzyło mi się, żeby po kilku, czy nawet kilkunastu godzinach znikały z powieki. Paleta Death by Chocolate jest równie dobra, opisuję wersję I Heart Chocolate, ponieważ kolory tej palety są identyczne jak w Chocolate Bar. Czekolada to nie jest, ale cienie rzeczywiście przyjemnie pachną. Opakowaniem jestem zachwycona. Pomijając już kwestię wyglądu (a jak dla mnie jest szał :D), jest bardzo porządnie wykonane, w środku znajduje się bardzo duże, świetnej jakości lusterko i miejsce na pędzelek. Moim zdaniem sprawdzi się w transporcie, zamknięcie mocno trzyma. Pacynki dołączone do palety pewnie mi się nie przydadzą, ale mieści się tam mój ulubiony pędzel do cieni więc nie narzekam :). 



2. Kallos, maska do włosów Chocolate.


Czekoladowy Kallos znalazł się u mnie dzięki kochanym wizażankom, które pisały, że pojawił się w sieci drogerii Hebe. Kręciłam się koło niego kilka dni, aż wreszcie stwierdziłam, że za tak niską cenę (11 zł) warto wypróbować. 
Pierwsze co zachwyciło mnie w tej masce to oczywiście zapach. Może nie zauważyłyście, ale jestem zapachowym maniakiem, uwielbiam ładnie pachnące kosmetyki :D. W tym przypadku jest to prawdziwy zapach czekolady, kojarzy mi się z mlekiem czekoladowym. W przypadku moich włosów daje efekt zbliżony do swojej mlecznej siostry, która od początków włosomaniactwa jest moim hitem. Włosy są po niej mięciutkie, nawilżone i mięsiste. W takim wydaniu lubię je najbardziej. Zapach utrzymuje się na moich włosach aż do mycia, jednak jest o wiele delikatniejszy i słabiej wyczuwalny niż w opakowaniu. Nie obciąża włosów, nie tworzy strąków, mam nadzieję, że jej działanie się utrzyma :).


3. Bourjois, bronzer Delice de Poudre.


Bronzer widziałyście już w moim poście z nowościami, więc wiecie, że bardzo długo za mną "chodził". W końcu promocja książeczkowa z Rossmanna mnie przekonała i już jest mój :). Opinie na jego temat są podzielone, mi produkt bardzo przypadł do gustu.
Przy jego zakupie trzeba dokładnie zwrócić uwagę na kolor, który jest na tyle ciepły, że nie każdemu będzie pasował. Uważam jednak, że określanie go jako czerwonego, jest przesadzone :). Zapach rzeczywiście przypomina czekoladę, opakowanie jest jak najbardziej trafione. Na mojej twarzy daje bardzo ładny efekt, idealnie współgra z opalenizną. Konsystencja jest bardzo przyjemna, bronzer pięknie się rozciera i nie znika z twarzy, utrzymuje się bardzo długo. Myślę, że ciężko zrobić sobie nim krzywdę, co oczywiście nie znaczy, że jest słabo napigmentowany. Zobaczymy czy po kilku miesiącach nie pojawi się na nim twarda warstewka, jednak na tą chwilę jest moim ulubionym "ciepłym" pudrem brązującym :). 



Miałyście jakieś kosmetyki inspirowane czekoladą? :)

Na koniec przypominam o trwającym rozdaniu, do zdobycia dwa zestawy kosmetyków Balea! :)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Moja wersja rękawicy do mycia pędzli

Jakiś czas temu Sigma, wiodąca firma produkująca pędzle do makijażu, wprowadziła do swojej oferty gumową rękawicę ułatwiającą dokładne czyszczenie naszych pędzli. Jej koszt, jak i koszty dostawy, są jednak wysokie. Podczas zakupów znalazłam coś co pozwoli uzyskać podobny efekt za o wiele niższą cenę :)

Przedstawiam Wam mój przełom w czyszczeniu pędzli: gumową rękawicę do masażu! :D

Rękawica z obu stron posiada wypustki. Większe kółeczka posłużą Nam do mycia dużych pędzli do twarzy...


... a małe kolce świetnie nadają się do małych pędzelków :)


Do całego procesu potrzebuję tylko delikatnego szamponu, szklanki i letniej wody. I oczywiście brudnych pędzli :).


Niewielką ilość szamponu mieszam w szklance z letnią wodą:


Następnie moczę w niej dokładnie włosie pędzla:


I kolistymi ruchami pocieram pędzlem o wypustki.


Z mniejszymi pędzelkami postępuję dokładnie tak samo, używając drugiej strony rękawicy.


Na koniec przeczesuję pędzle malutkimi kolcami na rękawicy i nadaję im odpowiedni kształt. Czyste pędzle rozkładam na ręczniku papierowym. Na początku warto co jakiś czas przesuwać je na suchy kawałek ręcznika. 



Mycie pędzli w ten sposób jest o wiele szybsze i dokładniejsze. Ja jestem z efektu bardzo zadowolona i serdecznie polecam Wam go wypróbować. Cena tej rękawicy to około 10 zł i można bez problemu dostać ją w drogeriach i supermarketach. Świetny efekt za niską cenę, czego chcieć więcej? :) 

A jaki jest Wasz sposób na mycie pędzli do makijażu? :)

Przypominam o rozdaniu, do zdobycia dwa zestawy kosmetyków Balea! :)

sobota, 16 sierpnia 2014

Pierwsze rozdanie- Balea :)

Wybrałam się wczoraj do Ostrawy i oczywiście nie mogłam odmówić sobie wejścia do drogerii dm :) Trafiłam na ciekawą promocję i postanowiłam, że dwa zestawy firmy Balea powędrują do Was :) Jak już wspominałam, nie wszyscy mają dostęp do tych kosmetyków, więc chciałam ułatwić Wam wyrobienie sobie własnej opinii na ich temat.

Zasady rozdania są proste:

1. Zostań obserwatorem tego bloga.
2. Polub stronę bloga na facebooku- Crystalline Blog
3. W komentarzu pod postem konkursowym podaj swój adres e-mail i nazwę pod jaką obserwujesz/"lubisz" bloga. Na dole napisz, który zestaw chciałabyś wygrać :)

Zestaw nr 1.
Szampon + Odżywka z serii Mango i Aloes.


Zestaw nr 2.
Szampon + Odżywka z serii Figa i Perła.


Rozdanie trwa do dnia 23 sierpnia do godziny 23:59. Po losowaniu skontaktuję się ze zwycięzcami w sprawie podania adresu do wysyłki :).

Serdecznie zapraszam!

*Jeśli nie masz 18 lat, konieczna jest zgoda prawnego opiekuna na udział w rozdaniu.

środa, 13 sierpnia 2014

Fruttini- sorbet do ciała, Ananas & Prosecco + Przesyłka z Makeup Revolution

Nie wiem jak Was, ale mnie wysokie temperatury zniechęcają do używania ciężkich, mocno nawilżających maseł i balsamów do ciała. Od dawna szukałam czegoś lekkiego, o orzeźwiającym zapachu. Masła do ciała firmy Fruttini znam od dawna i uwielbiam, zarówno za działanie jak i zapachy. Jednak w okresie wakacyjnym, do codziennego stosowania wydają mi się za ciężkie. Przebywając w Krakowie, a dokładniej w Galerii Krakowskiej, nie byłabym sobą gdybym nie weszła do drogerii Mediq :) Jak tylko zobaczyłam półki pełne produktów mojej ulubionej firmy, przepadłam.
Przeglądając kolejno linie zapachowe, moją uwagę zwrócił nietypowy produkt...


Mann & Schroeder, Fruttini Sorbet, Ananas & Prosecco Body Sorbet 

Opis producenta:

Delikatna, żelowa konsystencja wzbogacona ekstraktem z owoców i cennymi minerałami (magnez, potas, wapń) wzmacnia skórę oraz intensywnie ją regeneruje. Witaminy B3, B5, C i pantenol głęboko nawilżają skórę dając efekt gładkiej i miękkiej skóry, która promienieje naturalnym blaskiem. Orzeźwiające aromaty owoców dodają energii i wigoru. 


Skład:

Skład: Aqua, Alcohol Denat, Carbomer, Panthenol, Ananas Sativus (Pineapple) Fruit Extract, Vitis Vinifera (Grape) Friut Extract, Parfum (Franrance), Sodium Ascorbyl Phosphate, Peg 40 Hydrogenated Castor Oil, Niacynamide, Phenoxyethanol, Trideceth- 9, Sodium Hydroxide, Propylene Glycol, Xantan Gum, Glycerin, Calcium Aluminium Borosilicate, Calcium Pantothenate, Potassium Phosphate, Maris Sal (Sea Salt), Magnesium Sulfate, Tetrasodium Iminodisuccinate, Silica, CI 77891 (Titanium Dioxide), Fumaric Acid, CI 47005 (Yellow 10), Maleic Acid, Tin Oxide.

Opakowanie:

Pojemny, bo aż 500 ml, słoiczek z cienkiego plastiku z nakrętką. Klasyczny, nie ma się za bardzo nad czym rozpisywać :) W środku zabezpieczony folią. Bardzo podoba mi się wygląd opakowania pod względem graficznym.

Zapach:

Elektryzujący ananas! Sorbet pachnie bardzo intensywnie i orzeźwiająco. Mogłabym go wąchać bez przerwy :) Bardzo wyraźnie czuć świeżutkiego ananasa. Nie obawiajcie się wspomnianego prosecco, sorbet zdecydowanie nie pachnie jak wino :D Nadaje zapachowi ananasa jedynie ledwie wyczuwalną, elegancką nutę. Fenomenalny zapach :)

Konsystencja:

Konsystencja produktu jest żelowa, leciutka, bezproblemowo się wchłania. Wzbogacona małymi, błyszczącymi drobinkami. 




Działanie:


Jest to zdecydowanie jedno z moich najlepszych odkryć tego lata! Kosmetyk idealnie nadaje się na gorące dni, nie spływa ze skóry, nie zapycha jej, wręcz odświeża. Bardzo świeży zapach jest również niewątpliwym atutem. Nawilżenie, muszę przyznać, nie powala. Jeśli szukacie czegoś silnie nawilżającego, niestety nie jest to produkt dla Was. Jednak mi, przy wysokich temperaturach, w zupełności wystarcza. Skóra absolutnie nie jest przesuszona. Drobinki znajdujące się w sorbecie dają przepiękny efekt, w słońcu skóra mieni się bardzo interesująco, nie jest to tandetny efekt wielkiego brokatu tylko delikatne rozświetlenie. Niezmiernie się cieszę, że go znalazłam i już na stałe zagości w moich zbiorach :). 

Podsumowanie:

Największym minusem kosmetyków tej firmy jest ich dostępność. W Hebe widziałam tylko trzy linie zapachowe i to takie, którymi nie jestem zainteresowana. Kiedyś były dostępne w drogeriach Natura, jednak w moim mieście już ich nie widuję. Między innymi dlatego rzucam się na półki jak tylko gdzieś je spotykam :P. Co do samego sorbetu, jak dla mnie ma same plusy i dokupiłam już wersję Truskawka i Karambola :D 


Jeśli wiecie gdzie jeszcze można dostać produkty Fruttini, koniecznie dajcie znać :)

Na zakończenie bonus- dotarła moja przesyłka z Makeup Revolution! <3 Już jestem zachwycona i czekam na pojawienie się tej serii w naszych sklepach internetowych, muszę wypróbować resztę produktów! Niedługo zapraszam na recenzję :)




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...