środa, 30 września 2015

Makeup Revolution, Ultra Bronze- bronzer wielofunkcyjny :)

Bronzer Ultra Bronze to jeden z najbardziej rozpoznawalnych produktów firmy Makeup Revolution. Bardzo szybko stał się też bestsellerem :). Naczytałam się tylu pozytywnych opinii na jego temat, że jako ogromna fanka bronzerów musiałam się w niego zaopatrzyć :). I nie żałuję- to naprawdę świetny produkt, w doskonałej cenie :). 


Pierwszą rzeczą, która rzuca nam się w oczy są jego rozmiary: produkt ma aż 15g! Opakowanie jest bardzo ładne, proste i eleganckie. Połączenie czerni i złota to zawsze dobry wybór :). Plastik nie wydaje się 'tani', z pewnością nie rozpadnie się po pierwszym użyciu.
Produkt kosztuje około 15 zł, możemy go znaleźć w drogeriach internetowych. Marka zaczyna także pojawiać się w drogeriach stacjonarnych (jest już dostępna w kilku drogeriach w Krakowie).


Kolor bronzera od razu mi się spodobał. Bardzo ładny, neutralny brąz.

(z lewej jedna warstwa, z prawej dwie)
Konsystencja produktu to największe zaskoczenie. Jest niesamowicie satynowy, 'miękki', ale na szczęście się nie pyli.


Moim hitem stał się już od pierwszego użycia. Obawiałam się, że będzie dla mnie za jasny, ale efekt możemy stopniować, co powoduje, że nie można sobie nim zrobić krzywdy (no chyba, że bardzo się postaramy :D).
Bronzer jest tak łatwy w użyciu, że sięgam po niego zawsze gdy mam bardzo mało czasu na makijaż. Idealnie nadaje się do opalania twarzy, ale z powodzeniem możemy ją też lekko wykonturować. Jego trwałości tez nie mam nic do zarzucenia, nie ma konieczności poprawiania makijażu w ciągu dnia i nie znika w postaci nieestetycznych plam. Bardzo podoba mi się w nim to, jak naturalnie wygląda na twarzy.
Możemy go też wykorzystać do zaznaczania załamania powieki :). Z taką pojemnością nie warto go sobie żałować :D.

Podsumowując, to kolejny hit od Makeup Revolution :). Produkty takie jak ten sprawiają, że mam ochotę wciąż testować kolejne produkty tej marki.

Używałyście go już? Jaki jest Wasz ulubiony bronzer? :)

niedziela, 27 września 2015

Niedziela dla włosów :)

Jesień w moim mieście pojawiła się z wielkim hukiem. Od kilku dni jest pochmurno, deszczowo i nieprzyjemnie, a do tego od rana czuję, że nie ominie mnie jesienne przeziębienie :( Współczuję wszystkim z Was, które doświadczają tego samego. Mimo przeciwności, znalazłam trochę siły na 'niedzielę dla włosów' :).

Włosy przed myciem tradycyjnie 'potraktowałam' olejem. Ponownie użyłam oliwki dla dzieci Babydream. Skalp umyłam szamponem oczyszczającym Barwa, włosy na długości żelem Facelle. 
Chwilę zastanawiałam się, czym by tu dzisiaj dogodzić moim włosom. Przypomniałam sobie, że dawno temu gdzieś przeczytałam, że dobrze działa zmieszanie ze sobą kilku masek. Jako, że mam kilka na wykończeniu i kilka, które wykończyć już najwyższy czas, przygotowałam taki oto mix:
- Lady Spa, Silk & Argan
- Joanna, wiśniowa maska do włosów farbowanych
- Serical, Crema al Latte
- Kallos, Omega
- minimalną resztkę maski Fructis Gęste i Zachwycające


Zmieszałam wszystko razem i nałożyłam na włosy na około godzinę. Po spłukaniu masek, spryskałam lekko włosy odżywką w spray'u Gliss Kur i wtarłam w nie odrobinę olejku przeciw wysokiej temperaturze z Fructis'a. Włosy podsuszyłam suszarką a następnie nawinęłam na 4 piankowe wałki. Niestety okazały się za krótkie i dwa wałki z tyłu musiałam kilkukrotnie poprawiać, dlatego też skręt nie jest tak równy jak bym chciała.



Co do mieszanki masek, nie jestem w 100% zadowolona. Włosy są miękkie i gładkie, ale efektu 'WOW!' nie doświadczyłam. Może po prostu zmieszałam ze sobą nieodpowiednie produkty :). Za to wałki piankowe sprawdziły się świetnie! Bardzo podoba mi się skręt jaki dzięki nim uzyskałam. Muszę jednak porozglądać się za dłuższymi, łączenie ze sobą dwóch wałków niestety bardzo plącze włosy.

A Wam zdarza się mieszać maski i odżywki? Może macie jakieś sprawdzone, dobrze uzupełniające się produkty? :)
Jeśli wiecie gdzie można znaleźć długie, piankowe wałki koniecznie dajcie mi znać! :)

Wszystkim przeziębionym życzę szybkiego powrotu do zdrowia! 

niedziela, 20 września 2015

Aktualizacja włosowa i piątkowa 'niedziela dla włosów' :)

Dużo czasu minęło od ostatniego wpisu na temat moich włosów. Niestety trudno mi znaleźć kogoś do robienia zdjęć :(. Jako, że udało mi się ostatnio namówić do tego moją mamę, mogę nareszcie zaktualizować stan mojej czupryny :). 

Praktycznie przez całe lato włosy nosiłam spięte lub zaplecione w warkocz, przy takich temperaturach chyba każda z nas ma czasem ochotę ogolić się na łyso :D. Nie chciałam też narazić je na zniszczenie, w końcu chlorowana woda i suszenie na silnym słońcu to nie jest coś, co nasze włosy kochają.
W pielęgnacji właściwie nic się nie zmieniło, może tylko to, że namiętnie używam olejku z Fructisa, który jest dla mnie totalnym hitem :). Wspominałam już o nim w ulubieńcach maja
Włosy przekroczyły już moją wymarzoną długość, dlatego też nie było mi szkoda podciąć je o kilka cm, żeby odświeżyć końcówki i ponownie nadać im kształt.
O mojej pielęgnacji możecie przeczytać tutaj -> klik.

Tak prezentują się moje włosy na chwilę obecną. Jestem zadowolona z ich kondycji i długości, nie mam już potrzeby ich zapuszczać więc mogę podcinać je znacznie częściej co na pewno wyjdzie im tylko na dobre :). Zostało mi tylko kilka cm rozjaśnianych końcówek, więc tym bardziej się cieszę, że szybko się ich  pozbędę :).

Już w dzień przed zrobieniem zdjęć postanowiłam zadbać o nie szczególnie. Na całą noc nałożyłam olejek dla dzieci Babydream i dodatkowo mój ulubiony olej awokado. W piątek umyłam włosy żelem Facelle, na długości w duecie z odżywką Mrs.Potters w wersji aloesowej. Następnie nałożyłam maskę Garnier Ultra Doux, awokado i masło Karite (od ucha w dół) i trzymałam ją około 40 minut. Po spłukaniu i lekkim podeschnięciu nałożyłam olejek Fructis i spryskałam moim ulubionym sprayem Gliss Kur Oil Nutritive. Wysuszyłam włosy suszarką i na koniec wygładziłam odrobiną mleczka do włosów Balea, mango i aloes. 
Po tym wszystkim włosy były bardzo miękkie, gładkie i ujarzmione. Takie jakie lubię najbardziej :). 


Babyhair szalejące u nasady :D


A jak Wasze włosy przetrwały lato? :)

***********************************

Na koniec apel do wszystkich z Was, które używały i nadal używają maski Stapiz Sleek Line, chodzi o wersję Repair. Zauważyłam, że wraz ze zmianą opakowania zmienił się również skład, dodany został do niej Isopropyl Alcohol, który najbardziej mnie martwi. Czy któraś z Was używała zarówno starej jak i nowej wersji tej maski? Mam nadzieję, że ani działanie ani zapach się nie zmieniły, to moja ukochana maska i bardzo bym żałowała jakichkolwiek zmian :(

Stara wersja: 
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimmonium Chloride, Isopropyl Myristate, Halianthus Annuus, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Hydrolyzed Silk, Butylene Glycol, Malic Acid, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Extract, Actinidia Chinensis Fruit Juice, Citrus Aurantium Dulcis Fruit Juice, Citrus Paradisi Fruit Juice, Pyrus Malus Fruit Juice, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Eugenol, Hexyl Cinnamal, Linalool, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylaraben 

Nowa wersja:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimmonium Chloride, Isopropyl Alcohol, Isopropyl Myristate, Halianthus Annuus, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Hydrolyzed Silk, Glycerin, Butylene Glycol, Malic Acid, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Extract, Actinidia Chinensis Fruit Juice, Citrus Aurantium Dulcis Fruit Juice, Citrus Paradisi Fruit Juice, Pyrus Malus Fruit Juice, Trideceth- 9, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Eugenol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Linalool, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben.

poniedziałek, 14 września 2015

Matowe nowości :)

Matowe elementy makijażu są spotykane w każdej możliwej dziedzinie. Świetnie sprawdzają się na co dzień, dają nam też odpocząć od mocno błyszczących, metalicznych akcentów.
Ostatnio w moje ręce trafiły trzy matowe produkty. Dwie z nich są Wam już z pewnością dobrze znane, jedna dopiero weszła na nasz rynek :)


Golden Rose, velvet matte lipstick.


Czy jest tu chociaż jedna osoba, która nigdy nie słyszała o tych słynnych, matowych pomadkach? :) Ja skusiłam się na ich wypróbowanie dopiero teraz, sama nie wiem dlaczego. Niedawno znalazłam markę Golden Rose w niewielkiej drogerii w moim mieście i przy okazji zakupów zdecydowałam się nareszcie wypróbować ten hit :).
Kosztowały 10,50 zł każda, wiem, że w oficjalnym sklepie firmy znajdziemy je w cenie 11,90.

Co mówi o nich producent:

Matowa pomadka do ust Velvet Matte tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Paleta zawiera bogatą paletę odcieni od klasycznej czerwienie po odcienie nude.


Opakowanie pomadek jest eleganckie, wykonane z bordowego, matowego plastiku. Bardzo mi się 
podoba :).
Wybrane przeze mnie odcienie to 16 i 18. Szukałam jakiegoś odcienia na co dzień i ciemnej, jesiennej czerwieni. Wybrane przeze mnie odcienie to nie do końca to, czego szukałam, ale spodobały mi się najbardziej ze wszystkich odcieni, które były dostępne w drogerii.


16 to odcień wpadający w beż, piękny kolor na nadchodzącą jesień. 'Niestety' tak bardzo spodobał się mojej mamie, że od razu mi go zabrała :). 18 to głęboka czerwień, cudownie sprawdzi się na specjalne okazje, lub nawet na co dzień, jeśli nie boimy się nosić intensywnych kolorów :).

Po pierwszych testach muszę stwierdzić, że pomadki velvet matte zdecydowanie zasługują na miano Kosmetyku Wszech Czasów :). BARDZO intensywna pigmentacja, nie wysuszają ust, są niesamowicie trwałe. Moje pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne :).

Maybelline Color Tattoo, Creamy Mattes.


Niedawno w polskich drogeriach pojawił się długo wyczekiwany produkt: kremowo-żelowe cienie do powiek Color Tattoo w wersji matowej. Występują w 4 kolorach, ja na początek postanowiłam wypróbować kolor 93, Creme de Nude. Jest to beżowy odcień, z wyraźnie żółtymi tonami. Od razu przyszło mi do głowy (jak pewnie większości z nas :D), że ma szansę sprawdzić się jako baza pod cienie.
Kupiony na promocji w Rossmannie, za 18,99 zł.



Co mówi o nich producent:

Długotrwały, 24-godzinny efekt koloru, który imituje trwałość tatuażu i intensywność tuszu. Odważ się nosić kolor!

Pokochasz za

• Nasz najtrwalszy, wyjątkowy cień o konsystencji kremu-żelu 

• Wyjątkowa formuła intensywnie nasyca spojrzenie kolorem do 24H* 
• Łatwa aplikacja w 2 krokach: nanieś punktowo cień na powiekę, a następnie uzupełnij od wewnętrznego do zewnętrznego kącika oka 
• Szeroki wachlarz klasycznych, neutralnych odcieni oraz najmodniejszych kolorów, prosto ze światowych wybiegów 
*Samoocena w grupie 104 kobiet

Szczerze mówiąc, na razie mam mieszane uczucia. Nie jest tak trwały, jak sobie wyobrażałam. Na pewno dam mu jeszcze szansę, bo ładnie wyrównuje koloryt powieki i ma piękny odcień. Po dłuższych testach napiszę o nim coś więcej, mam szczerą nadzieję, że się jednak sprawdzi :).

od lewej: Velvet Matte nr 16 / Color Tattoo nr 93 / Velvet Matte nr 18

A co ostatnio trafiło do Waszych kosmetycznych zbiorów?:)
Który odcień pomadek Golden Rose powinnam jeszcze wypróbować? :) Skusiłyście się już na nowe, matowe Color Tattoo?

środa, 9 września 2015

Zoeva, Love is a Story palette.

Dziś czas na prezentacje najbardziej romantycznej ze wszystkich palet Zoeva :). Jeśli jesteście ze mną już dłużej, wiecie doskonale jak uwielbiam cienie tej firmy. Uważam, że są to jedne z najlepszych cieni na rynku.
Love is a story to paleta świetnie przemyślana. Można nią wyczarować żywy, wielokolorowy makijaż jak i stonowany, w odcieniach brązu i złota. Bardzo dobrze spisze się na wyjazdy, mamy w niej wszystko co potrzeba do stworzenia makijażu dziennego, a jeśli przyjdzie nam ochota poszaleć- kolorowe odcienie tylko na to czekają :).

Zapraszam do przyjrzenia jej się z bliska! :)






Tym razem w palecie znajdziemy 4 cienie matowe, 4 metaliczne, 1 mat z drobinkami i 1 połyskujący cień satynowy. 


Moim ulubieńcem natychmiast został cień Over You, pięknie wygląda w załamaniu :) Kolejni ulubieńcy to Affair (nałożony na całą powiekę robi nam za cały makijaż dzienny), Man with a Plan (głęboki brąz z bordową nutą, idealny na nadchodzącą jesień) i Mystery Date (niesamowicie napigmentowany, intensywny granat, nie będę pewnie miała zbyt wielu okazji żeby go użyć, ale jest cudowny!).

w pomieszczeniu:



w słońcu:




Tak prezentuje się paleta Love is a Story. Podoba Wam się? A może polujecie na inną paletę Zoeva? :)


Jeśli chcecie wiedzieć jaka jest moja opinia temat palet tej marki zapraszam do poprzednich postów: Naturally Yours, Princess Palette, Mixed Metals :).

wtorek, 8 września 2015

Fall Must-Haves

Jesień to pora roku, która wzbudza we mnie skrajne emocje. Z jednej strony wręcz nienawidzę deszczowych, burych dni, błota pod nogami i silnego wiatru, z drugiej jednak cieszę się, że czas wyciągnąć z dna szafy cieplejsze swetry, botki i szale. Nie mogę też zaprzeczyć, że kolory jesieni sprawiają, że na chwilę zapominam o negatywnych aspektach tych miesięcy. Jest to również czas, kiedy chcemy wzbogacić swoją garderobę o typowo jesienne ubrania i dodatki, a przecież udane zakupy cieszą niezależnie od pogody :). Nie warto jednak rzucać się na wieszaki sklepowe z zamiarem kupna wszystkiego co kojarzy nam się z jesienią. W naszych szafach z pewnością znajdziemy mnóstwo rzeczy, które połączone z jednym przemyślanym akcentem stworzą idealne stylizacje na tę porę roku. 
Oto moje plany zakupowe na nadchodzącą jesień :).

Akcenty w kolorze wina.

Zacznę może od kosmetyków. W jesienne kolory cieni jestem zaopatrzona aż nadto. Nie mam jednak w swoich zbiorach ani lakieru, ani pomadki w głębokim kolorze czerwonego wina. Lakier Max Factor w odcieniu 155 Burgundy Crush wydaje się mieć idealny odcień, do pomadki Zoeva Cross My Heart już nie jestem aż tak przekonana. Na swatchach znalezionych w sieci wygląda bardzo różnie i nie wiem czy jest to ten głęboki odcień czerwieni, na którym mi zależy. W sklepach dużo jest ciemno czerwonych pomadek, ale zazwyczaj wpadają w fiolet lub róż. Jeśli znacie lakiery lub pomadki w poszukiwanym przeze mnie odcieniu, bardzo proszę, dajcie mi znać :).


Szal.

Jesień to jeszcze nie czas na grube, wełniane szaliki, ale ja bez kolorowych, cieńszych szali nie wyobrażam sobie tej pory roku :). Mam już naprawdę sporo szali typu paszmina, większość jednak w pastelowych kolorach. W tym sezonie mam ochotę na coś ciemniejszego. Ogromny wybór szali (nie jest to jednak paszmina a grubszy materiał) ma w swojej ofercie Cubus. Szczególnie polować będę na ten w odcieniu khaki.

szal: Cubus

Koszula.

Klasyczna, biała koszula to niezbędnik w każdej szafie. Nada ona każdej naszej stylizacji eleganckiego charakteru. Warto też skusić się na koszulę w kratę, która szczególnie dobrze wpisuje się w jesienny klimat.

biała koszula: H&M, koszula w kratę: Cubus

Torebka.

Tak samo jak z szalami, wśród moich torebek królują jasne, pastelowe kolory. Moja jedyna czarna torebka niestety nadaje się już tylko do wyrzucenia. Na jesień chciałabym znaleźć coś stonowanego, pasującego do większości zestawów. W Mohito szczególnie rzucił mi się w oczy czarny kuferek ze złotymi okuciami, a na allegro znalazłam też bardzo ładną, pojemną grafitową torebkę typu koszyk.

czarna: Mohito szara: Allegro

Cubus, Jegging Jane.

Odkąd odkryłam ten model spodni w Cubusie, co sezon zaopatruję się w jakiś nowy kolor. Są niesamowicie wygodne i najchętniej nosiłabym tylko ten model :). Proponowane w tym sezonie oczywiście również mnie kuszą. Oliwkowe będą pasować praktycznie do wszystkiego, tak samo szare. Jeśli chodzi o kolor bordowy, nie jestem pewna czy to ten idealny odcień. Może widziałyście je na żywo, wpadają bardziej w fiolet czy czerwień?

bordowe i oliwkowe: Cubus, szare: Cubus

Botki.

W poście o moich wiosennych planach zakupowych pokazywałam Wam beżowe botki z Deichmanna. Okazały się tak wygodne i tak bardzo je polubiłam, że chętnie kupiłabym takie same, w kolorze czarnym. Poza nimi nie znalazłam na razie innych, które równie mocno by mi się podobały. Nadal jednak rozglądam się za czymś podobnym, najchętniej w kolorze grafitowym lub czarnym.

I to by było na tyle, z moich jesiennych niezbędników zakupowych :). W połączeniu z rzeczami, które mam już w szafie stworzą niezliczone ilości jesiennych stylizacji.

A Wy, macie już swoje listy zakupowe na jesień? Pamiętajcie, żeby koniecznie napisać mi w komentarzach jeśli znacie jakieś pomadki lub lakiery w kolorze czerwonego wina! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...