Na moim blogu pojawiły się już recenzje dwóch czekoladowych palet Too Faced: Chocolate Bar i Semi-Sweet Chocolate Bar. Gdy pojawiła się ich trzecia siostra, jak już wspominałam w ostatnich nowościach kosmetycznych, zupełnie nie miałam zamiaru jej kupić. Wydawała mi się zbyt różowa, zbyt chłodna, ogólnie byłam zdecydowanie na nie. Jednak kiedy zobaczyłam ją w stacjonarnej Sephorze, sprawdziłam kilka cieni i... przepadłam :D. Od tamtego dnia walczyłam ze sobą, mam już przecież sporo palet z cieniami, w tym dwie poprzednie czekoladki od Too Faced, po co mi tego aż tyle... W końcu zdecydowałam się sprzedać swoją Semi-Sweet a na jej miejsce kupić to cudo. Decyzji nie żałuję w najmniejszym stopniu, zaraz dowiecie się dlaczego :).
Tym razem kartonik jest w stonowanych kolorach głębokiej czekolady i złota. Zupełnie nie zdradza co znajdziemy w środku, dlatego też te z nas, które są mniej 'odporne' na róż mogą przeżyć lekki szok :D. Z tyłu jak zwykle znajdziemy wykaz odcieni znajdujących się w palecie, skład i inne informacje.
Do palety tradycyjnie dołączony jest też mały przewodnik z trzema przykładowymi makijażami, które można wykonać tą paletą.
Otwieramy pudełko i następuje eksplozja pudrowego różu :D.
Po ukazaniu się tej palety wiele dziewczyn pisało, że opakowanie jest tandetne, kiczowate, przesłodzone itd. itp... Oczywiście rozumiem, wszystko zależy od gustu, ale moim zdaniem opakowanie jest przeurocze i cudownie urozmaica nasze toaletki i kolekcje kosmetyków! Zawsze rozpływam się nad opakowaniami kosmetyków Too Faced... Mogłabym się tylko przyczepić do ciemno różowego serca przy nazwie, nie obraziłabym się gdyby było np. brązowe.
Dlaczego więcej marek nie decyduje się na kolorowe opakowania?! :D
A co do zawartości...
Już przy pierwszym dotknięciu tych cieni od razu czułam, że paleta wyróżnia się spośród całej trójki. Too Faced stale podnosi jakość swoich produktów, czego najlepszym dowodem jest Chocolate Bon Bons. Uważam, że jest jakościowo najlepsza z całej trójki i nie jest to tylko moje zdanie :). Do tego cienie w kształcie serduszek... nic chyba nie trzeba tutaj dodawać :D.
Uwaga, w palecie nie ma foliowej osłonki! W pierwszej chwili myślałam, że mój egzemplarz jest używany lub ze zwrotu, ale okazało się, że w tej wersji po prostu jej nie zamieścili.
Podsumowując, mogę Wam już napisać, że Bon Bons jest według mnie najładniejsza ze wszystkich trzech palet czekoladowych od Too Faced. Zdetronizowała pierwszą Chocolate Bar (chociaż nadal ją uwielbiam i uważam, że jest świetna!), zarówno pod względem jakości jak i kolorów. To jedna z tych palet, które zabieramy w każdą podróż i mamy ze sobą wszystko co potrzeba do makijażu oka.
Jeśli macie możliwość, koniecznie obejrzyjcie ją w sklepie, może tak jak ja nawet jeszcze nie wiecie, że musicie ją mieć :D.
Podoba Wam się trzecia z czekoladowych palet, czy zupełnie nie jesteście do niej przekonane? :)
Ja w dalszym ciągu nie mogę się zdecydować czy ją kupić :D ciągle się waham i waham...
OdpowiedzUsuńpiękna ta paletka :) gdyby tylko była trochę tańsza :D
OdpowiedzUsuńW Holandii nie mam dostępu do Too Faced. ;( Ale kiedyś kupię je w ciemno! :)
OdpowiedzUsuńGenialnie napigmentowana!
OdpowiedzUsuńMam ją! Jest genialna <3 i kocham ten zapach czekolady po otwarciu:P
OdpowiedzUsuńA.
Jak dla mnie trochę za dużo różu. Wolę jednak kolory brązu i beżu :)
OdpowiedzUsuńpiękna paleta :)
OdpowiedzUsuńAhh... te paletki Too Faced... Każdy jeden produkt tej firmy wygląda słodko i uroczo. Muszę ją mieć :)
OdpowiedzUsuńkolejne marzenie ;)
OdpowiedzUsuń