Ostatni ulubieńcy na moim blogu pojawili się w maju. Od tego czasu jakoś do żadnego kosmetyku nie przywiązałam się na tyle, żeby można go było nazwać 'ulubieńcem miesiąca'. W tym miesiącu nareszcie nazbierało się kilka takich produktów, po które sięgałam niemal codziennie.
Oto co zachwycało mnie w styczniu :).
1. Semi-Sweet Chocolate Bar, Too Faced.
Te z Was, które czytają mojego bloga regularnie pewnie domyślały się, że to właśnie ta paleta znajdzie się w ulubieńcach. Pisałam o niej jak tylko do mnie dotarła i przez cały styczeń używałam w każdym makijażu. Jest świetna i bardzo samowystarczalna, każdemu serdecznie ją polecam :).
Ps. Do Sephory trafiła już trzecia Chocolate Bar i oczywiście bezwstydnie mnie kusi...
2. Neutrogena, odżywczy balsam z maliną nordycką.
Kupiłam go przypadkowo, na jakiejś promocji, bez wcześniejszego sprawdzania opinii. Okazał się strzałem w dziesiątkę, ma bardzo przyjemny zapach, szybko się wchłania i nawilża bez zarzutu. Nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, więc idealnie sprawdzi się w pośpiechu, nie trzeba martwić się, że pobrudzi nam ubrania. Osoby o bardzo suchej skórze powinny rozejrzeć się za czymś bardziej treściwym, dla mnie na tą chwilę jest akurat :).
3. Essence, Make Me Brow, żel do brwi.
Pod względem utrwalania brwi niestety nie najlepiej się spisuje, usztywnia włoski, ale nie trzyma ich w miejscu, co przecież jest głównym zadaniem żelu. Za to do ich malowania spisał się na medal. Ciemniejszy odcień bardzo dobrze pasuje do moich brwi, ogromnie podoba mi się efekt po użyciu tylko tego produktu. Brwi wyglądają bardzo naturalnie, są jednak wyraźnie podkreślone. Włókna zawarte w żelu uzupełniają ubytki co sprawia, że nie ma potrzeby uzupełniania brwi kredką czy cieniem. Gdyby jeszcze utrwalał nadany kształt byłby produktem idealnym. Postanowiłam wypróbować brązowy żel z firmy Sleek, który podobno naprawdę dobrze spisuje się pod tym względem, może ten okaże się ideałem :). Niemniej jednak bardzo polubiłam żel Essence i nie żałuję, że go wypróbowałam.
4. Collection, Lasting Perfection Concealer.
Post z zachwytami na temat tego popularnego korektora już się pojawił, wiecie więc jakie jest moje zdanie :). Namawiam Was z czystym sumieniem do jego wypróbowania, cudownie spisuje się nałożony pod oczy jak i jako baza pod cienie. Mój zdecydowany hit! :)
5. Golden Rose, Mineral Terracotta Powder, nr 4.
O tym produkcie wspominałam już na blogu kilka razy. Początkowo wydawał mi się za jasny do używania samodzielnie jako bronzera, ale teraz, kiedy moja wakacyjna opalenizna to tylko wspomnienie, jest cudowny! To najpiękniejszy bronzer jaki mam, nadaje skórze piękny blask i ma bardzo ładny, neutralny odcień. Jestem nim zachwycona i na razie nawet Bahama Mama poszła w odstawkę :).
6. Lovely, Gold Highlighter.
Bardzo tani i bardzo dobry rozświetlacz :). Daje piękny efekt tafli, niestety można (z bardzo bliska) dostrzec w nim minimalne drobinki. Ja mam ten w ciepłym, złotym odcieniu, ale jest też wersja chłodna. Naprawdę warto wypróbować! :)
7. Garnier, Miracle Skin Perfector, BB cream, classic.
Najlepszy drogeryjny krem BB jakiego używałam. Krążą na jego temat skrajne opinie, jednak postanowiłam dać mu szansę. Odcień Light na pewno nie sprawdzi się przy bardzo jasnej cerze, do mojej jednak dostosowuje się idealnie. Kolor na szczęście nie jest pomarańczowy, byłam miło zaskoczona po otwarciu tubki. Oczywiście nie daje dużego, ani nawet średniego krycia, jednak nie tego oczekiwałam. Krem bardzo ładnie wyrównuje koloryt skóry, niweluje zaczerwienienia, do tego skóra po jego użyciu jest bardzo gładka, miękka i nawilżona. Nie jest to krem matujący, ale cera wygląda dzięki niemu bardzo zdrowo i promiennie. Nie podkreśla suchych skórek i nie ściera się brzydko w ciągu dnia. Na pewno zostanie ze mną na dłużej, robi wszystko czego od niego wymagałam, a do tego jest niedrogi. Bardzo miłe zaskoczenie! :)
8. Siebel, D-meli-melo.
To już moja druga szczotka tej firmy, jak tylko pojawiła się w kolorze złotym od razu musiałam ją kupić :). Nie mam jej nic do zarzucenia, bezproblemowo rozczesuje włosy i radzi sobie z każdym kołtunem. Wielkim plusem jest też dla mnie rączka. O mojej pierwszej szczotce tej marki pisałam już tutaj.
I to już wszyscy moi styczniowi ulubieńcy :). Jestem bardzo zadowolona z każdego produktu i mam nadzieję, że takich ulubieńców będzie więcej!
Używałyście któregoś z tych produktów? A co dla Was okazało się ulubieńcem stycznia? :)
miałam ten krem BB w wersji jasnej, nawet fajny był :)
OdpowiedzUsuńfajnie wygląda ta paletka :)
Na szczęście nie tylko wygląda fajnie, ale jakość jest równie dobra :D
Usuńale ślicznie prezentuje się ta szczotka, nigdy o niej nie słyszałam o;
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :)
Usuńja ma wersję silver i jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa teraz poluję na ten z my secret :D
UsuńSzczotka super wygląda ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam <3
UsuńNeutrogeny to ja szczerze nie lubię ;/
OdpowiedzUsuńJa też zazwyczaj się nie zachwycałam ich produktami ale ten bardzo mi pasuje :)
UsuńŚliczna szczotka, ale przyznam, że mam ochotę wypróbować rozświetlacz z Lovely! ;)
OdpowiedzUsuńMam ten rozświetlacz jednak w wersji Silver :)
OdpowiedzUsuń