Pielęgnację zaczełam od naolejowania włosów na całą noc moim ulubionym olejem z awokado. Rano zmyłam go płynem Facelle i nałożyłam maskę. To mój dawny ulubieniec, o którym zapomniałam na dłuższy czas a którego nowe opakowanie czekało sobie w szafce. Mowa tu o masce Bioetika, Crema di Essenza I, podpatrzonej oczywiście u Anwen i kupionej w Makro.
Teraz, kiedy pozbyłam się resztek farbowanych końcówek, maska spisała się jeszcze lepiej niż kiedyś. Już zapomniałam jak miękkie i gładkie są po niej moje włosy!
Przed suszeniem jak zwykle nałożyłam na włosy od połowy niezastąpiony olejek Fructis chroniący przed wysoką temperaturą.
Efekt bardzo mi się podoba, chociaż całość psują krzywe i odstające końce :D.
Jeśli uda mi się załapać do mojego zaufanego fryzjera jeszcze dziś, od razu wrzucę aktualizację :)
Życzę Wam miłego dnia i cudownego miesiąca grudnia! :)
Zachwycają swym wyglądem :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych włosów! Marzenie <3
OdpowiedzUsuńIdealne :3 Blask, gęstość, dociążenie i oczywiście ta długość :)
OdpowiedzUsuńAaaa! Doczekałam się ! Nowy wpis! Włosy masz mega:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mika
Ale miło, że ktoś czeka na moje wpisy! :) Wczoraj pojawiły się też nowości kosmetyczne, zapraszam :D
UsuńPiękna tafla - prezentują się przepięknie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim! :*
OdpowiedzUsuńO jacie jakie długieee !
OdpowiedzUsuńWow! Cudowne <3
OdpowiedzUsuńpiękne masz włosy!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Nie wiedziałam, że Bioetika jest w Makro :P
OdpowiedzUsuńJa jej stacjonarnie nie widziałam nigdzie indziej :D Dziękuję! :)
Usuń